Kokosanki

No cóż..jako że w tytule bloga mam zarówno wzloty, jak i upadki, pokażę też coś co totalnie mi nie wyszło. Chociaż może “nie wyszło” to źle powiedziane.. Po prostu nie smakowało mi, mężowi też nie za bardzo..A wydawałoby się, że tak prostego przepisu nie da się zepsuć..A jednak mi się to udało.

Ponieważ zostały mi białka po zrobieniu tiramisu, postanowiłam je jakoś wykorzystać. Znalazłam idelany wydawałoby się przepis u Majanki. Chociaż nigdy nie byłam fanką kokosów, postanowiłąm zaryzykować i zrobić kokosanki. I na tym można by tą historię zakończyć. Nie dość, że spiekłam je od dołu i że w ogóle chyba je zbyt długo piekłam..to jeszcze były tak słodkie, że nie mogłam ich jeść.. Winą obarczam swój piekarnik, który ma humory i piecze jak mu się żywnie podoba…papier do pieczenia (kokosanki tak się do niego przykleiły, że miałam problem z ich odklejeniem) oraz swoje marne zdolności kulinarne..Nie twierdzę, że te ciasteczka nie mogą innym smakować.. nie smakowały po prostu mnie..i tyle.. Ale przepis na nie podam… Może komuś się przyda? Np. jakiemuś wielbicielowi kokosu 😉

Składniki:

 – 4 białka

– szklanka cukru

– 300g wiórek kokosowych

– aromat cytrynowy

Wykonanie:

Białka ubić na sztywną pianę. Cały czas ubijając dodać cukier. Następnie wsypać wiórki kokosowe i wymieszać. Dodać kilka kropel aromatu. Formować ciasteczka i kłaść je na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Piec około 20 minut w temperaturze  160 stopni.