Bo wreszcie przyszedł maj..
Maj to mój ulubiony miesiąc w roku. Nie jest wtedy jeszcze zbyt gorąco, ale jest już wystraczająco ciepło, żeby chodzić na wieczorne spacerki. Dookoła pełno zieleni, kwitną bzy i moje ulubione konwalie, ptaki śpiewają, jak szalone. Jest to także miesiąc rozpoczynający sezon na pyszne warzywa, owoce..Zaroiło się od nich na moim ryneczku: młoda kapsuta, sałata, rabarbar, botwinka. Wszystkiego by się chciało spróbować, wszytko kupić. Ech, a to dopiero początek i z każdym tygodniem tych pyszności będzie przybywało. Nie mogę się już doczekać 🙂
Dziś nie miałam ochoty na długie stanie w kuchni. Niedługo wybieramy się na “Piknik nad Odrą” (o którym może jeszcze później coś tu napiszę), dlatego też nie chciałam tracić czasu na gotowanie. Jako szybki posiłek przygotowałam szparagi, na które teraz jest absolutny sezon. Podchodziłam do nich z rezerwą, bo za pierwszym razem mi nie smakowały. Dziś skusiłam się na szparagi zielone i muszę przyznać, że smakują całkiem nieźle. Są dużo delikatniejsze niż białe, bardziej wykwintne. Ugotwałam je w osolonej wodzie z dodatkiem cukru, a następnie polałam je masełkiem z bułką tartą. Dobre to było. Naprawdę. 🙂
Na deser zaś mieliśmy pierwsze w tym roku truskawki. Jeszcze strasznie drogie, ale nie mogłam się im dziś oprzeć. Podałam je z kremówką ubitą z dwoma łyżkami cukru pudru. Niebo w gębie 🙂