Pumpkin swirl brownies (Czekoladowe brownie z dynią)

Po ugotowaniu zupy, została mi połowa dyni, z którą nie bardzo wiedziałam co zrobić. Długo nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że dobrze by było spróbować jak smakuje dynia w wersji słodkiej, gdyż nigdy nie miałam jeszcze okazji jej jeść w takiej postaci. W zeszłym roku z dyni była zupa i curry, w tym ponownie zupa. Dyniowych słodkości nigdy nie przygotowywałam. Przeszukałam więc internet pod tym kątem, skupiając się głównie na amerykańskich przepisach, gdyż to ten kraj właśnie kojarzy mi się z wypiekami z dynią w roli głównej (słynne “pumpkin pie” pieczone na tamtejsze Święto Dziękczynienia). Fajny i ciekawy przepis znalazłam na stronie Marthy Stewart, znanej autorki książek kulinarnych (swoją drogą, czy wiedzieliście, że ma ona polskie korzenie? :)) Wiedziałam, że brownie to jest to, na co mam ochotę. Jeszcze tego samego wieczora przygotowałam potrzebne w tym przepisie puree z dyni. Niestety, nie wiem gdzie można znaleźć w Polsce gotowe dyniowe puree w puszce, musiałam więc poradzić sobie z tym sama. Pomógł mi w tym przepis z blogu Okruszki. Następnego poranka zabrałam się za pieczenie, by do popołudniowej herbatki raczyć się kawałkiem czekoladowego ciasta. Brownie wyszło przepyszne. Naprawdę, już dawno nie jadłam tak smacznego wypieku. Dynia, czekolada, cynamon, orzechy..to wszystko świetnie ze sobą współgrało. Najlepsze było jeszcze lekko ciepłe. Polecam go wszystkim z czystym sumieniem. Wiem już też, że po wypieki z dynią będę chętnie sięgać częściej 🙂

Brownie dodaję do “Festiwalu Dyni” organizowanego przez Beę oraz akcji “Z widelcem przez kuchnie obu Ameryk” prowadzonej przez Irenę i Andrzeja.

Składniki:

– 8 łyżek masła

– ok. 170 g gorzkiej czekolady

– 2 szklanki mąki

– 1 łyżeczka proszku do pieczenia

– 1/4 łyżeczki pieprzu kajeńskiego

– 1/2 łyżeczki soli

– 1 i 3/4 szklanki cukru (dałam trochę mniej)

– 4 duże jajka

– 1 łyżka ekstraktu z wanilii

–  1 i 1/4 szklanki puree z dyni (przepis niżej)

– 1/4 szklanki oleju

– 1 łyżeczka cynamonu

– 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej

– 1/2 szklanki posiekanych orzechów laskowych lub innych (u mnie orzechy włoskie)

Wykonanie:

Puree z dyni (przygotować dzień wcześniej):

Dynię pokroić na ćwiartki lub ósemki. Wyłożyć na blaszkę i piec w temperaturze 200 stopni, do momentu, aż zmięknie (u mnie trwało to ok. godziny). Gdy będzie już miękka, wystudzić ją i zeskrobać z twardej skóry miękki miąższ. Zmiksować go i przełożyć na sito. Sito włożyć do miski i zostawić do odsączenia na całą noc.

Ciasto:

Roztopić czekoladę z masłem w kąpieli wodnej. Lekko przestudzić. W jednym naczyniu wymieszać razem mąkę, proszek do pieczenia, pieprz kajeński i sól. W drugim ubić mikserem jajka z cukrem i ekstraktem z wanilii. Wmieszać do nich mąkę z przyprawami. Gotowe ciasto podzielić na dwie części. Do jednej dodać wystudzoną, stopioną czekoladę, wymieszać. Do drugiej części dodać puree z dyni, olej, cynamon oraz gałkę muszkatołową i również dokładnie wymieszać.  Blaszkę wysmarować masłem, wyłożyć papierem do pieczenia (ja nie wykładałam). Na dnie ułożyć połowę masy czekoladowej. Na to połowę masy z dynią, pozostałą część masy czekoladowej i ponownie masę z dynią. Za pomocą noża lub np. wykałaczki wymieszać obie masy, aby w efekcie uzyskać “efekt marmurkowy” (mnie się to oczywiście nie udało, ale marmurek nigdy mi nie wychodzi:)). Ciasto po wierzchu posypać posiekanymi orzechami. Piec w 180 stopniach przez 40-45 minut. Smacznego 🙂

Z widelcem przez kuchnię obu Ameryk