Tort kajmakowy czyli o czytaniu ze zrozumieniem :)

Tego tortu nie miałam w planach. Co prawda mój mąż miał urodziny, ale gości żadnych nie przewidywaliśmy, więc dla naszej dwójki nie chciało mi się nic piec. Jednak kobieta zmienną jest i kiedy po przejrzeniu moich przepisów do wypróbowania natknęłam się na ten tort, znaleziony jakiś czas temu na blogu Słodkie Fantazje szybko zmieniłam zdanie. Zakupiłam potrzebne składniki i zabrałam się do działania. Biszkopt wyrósł bardzo ładnie i nawet o dziwo, dał się w miarę dobrze przekroić (troszkę krzywo, co prawda, ale kto by tam na to zwracał uwagę). Masa do przełożenia wyszła smaczna…generalnie wszystko szło dobrze. Do momentu robienia dekoracji. Nie jestem w tym mistrzem, wręcz przeciwnie. Tym razem jednak popełniłam błąd, czytając przepis. Autorka w składnikach potrzebnych do masy do dekoracji podaje masło, jednak w opisie wyraźnie zaznacza, że ona z niego zrezygnowała. Ha. Ja tej informacji już nie doczytałam. Pięknie wymieszałam kajmak z masłem, włożyłam do lodówki i czekałam, aż zgęstnieje. Nie zgęstniał. To znaczy nie na tyle, żebym mogła coś fajnego z nim wyczarować. Do tego kolor miał… hmm.. nazwijmy to tak: nie za ciekawy 🙂 Ale nic to, brzegi tortu posmarowałam kremówką, obsypałam migdałami, a wierzch posmarowałam nieszczęsnym kajmakiem. Całe ciasto włożyłam do lodówki i poszłam spać. Rano moim oczom ukazał się widok tragiczny..cała polewa spłynęła na boki, zostawiając wielkie pobojowisko. Troszkę sobie popłakałam na ten widok, a potem zakasałam rękawy i spróbowałam uratować jakoś ten tort. Posmarowałam wierzch resztką polewy, której przezornie nie wyrzuciłam, zabezpieczyłam przez spłynięciem, sypiąc na boki obficie orzechowy krokant, boki posypałam resztką migdałów. Prezentował się ciągle średnio, ale nic innego wymyśleć nie umiałam. Cały swój wygląd, nadrobił smakiem: słodki, ale nie przesłodzony. Inny niż każdy tort znany mi dotychczas. Warto się po niego skusić. Autorka twierdzi, że inspiracją był tort z cukierni Sowy. Nie wiem czy faktycznie mają podobny smak, gdyż tego drugiego nigdy nie próbowałam. Pozostaje wierzyć mi na słowo.

Ps. Po przebojach z tym tortem utwierdziłam się w przekonaniu, że dobrze robię, zamawiając na roczek mojej córki, tort u kogoś, kto się na tym zna 🙂

Składniki:

Biszkopt:

  • 8 jajek
  • 1 szklanka mąki pszennej tortowej
  • 15 dag cukru (ok. ¾ szklanki)
  • 15 dag zmielonych orzechów włoskich
  • 16 g cukru waniliowego lub 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia (można pominąć)
  • szczypta soli

Poncz:

  • 2/3 szklanki wody
  • 1 laska wanilii (pominęłam, dałam ekstrakt waniliowy)
  • 1/3 szklanki cukru
  • 1 kieliszek (50 ml) spirytusu (dałam wódkę)
  • 2-3 łyżki rumu

Krem:

  • 500 g mocno schłodzonego serka mascarpone
  • 200 ml mocno schłodzonej śmietanki kremówki 30-36%
  • 200 g schłodzonej masy kajmakowej (gotowej ze sklepu lub wcześniej przygotowanej z mleka skondensowanego)
  • opcjonalnie śmietan-fix do zagęszczenia masy (ja dałam jeden do masy, a drugi do kremówki, którą dekorowałam boki ciasta)

Dodatkowo:

  • 400 g konfitury z czarnej porzeczki

Dekoracja:

  • 150-200 g masy kajmakowej
  • 50 g miękkiego masła (sugeruję pominąć)
  • 200 ml śmietanki kremówki
  • 1-2 łyżki cukru pudru
  • opcjonalnie:śmietan-fix
  • 200 g posiekanych migdałów lub orzechów włoskich

Wykonanie:

Zaczynamy od upieczenia biszkoptu. Można upiec go dzień wcześniej. Dobrze wystudzony biszkopt będzie się łatwiej kroił.

Biszkopt:

Białka oddzielić od żółtek, ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodawać cukier i cukier waniliowy, cały czas ubijając. Następnie dodawać kolejno żółtka, dalej ubijając. Mąkę wymieszać ze zmielonymi na pył orzechami i ewentualnie proszkiem do pieczenia, przesiać do masy jajecznej, delikatnie wmieszać do ciasta drewnianą łyżką. Gotowe ciasto wlać do tortownicy (użyłam tortownicy o średnicy 20 cm, zmniejszając odpowiednio ilość składników), w której dno wyłożono uprzednio papierem do pieczenia (boków niczym nie smarować). Piec w temperaturze 160 – 170 stopni około 50 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka). Gorące ciasto wyjąć z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuścić je (w formie) na podłogę. Odstawić do uchylonego piekarnika do ostygnięcia. Całkowicie wystudzić. Przekroić na 3 blaty. Boki biszkoptu oddzielać nożykiem od formy dopiero jak biszkopt będzie  wystudzony.

Krem:

Kremówkę ubić na sztywno ze śmietan-fixem. Dodać serek mascarpone, a pod koniec ubijania masę kajmakową. Wstawić do lodówki.

Poncz:

Wodę zagotować razem z cukrem i wyskrobanymi ziarenkami wanilii (również z laską wanilii). Podgotować 1-2 minuty. Nieco przestudzić, wyjąć laskę wanilii, dodać spirytus i rum. Wymieszać. Odstawić na bok.

Konfitura:

Konfiturę podgrzać, przetrzeć przez sito. Odstawić do przestudzenia (ja zrezygnowałam z tego etapu i nie gotowałam konfitury).

Złożenie tortu:

Jeden blat biszkoptu ułożyć na paterze, nasączyć 1/3 ponczu. Posmarować połową konfitury i nałożyć połowę kremu kajmakowego. Wyrównać wierzch. Na kremie ułożyć kolejny blat ciasta i postąpić z nim tak samo jak z poprzednim biszkoptem (nasączyć, posmarować resztą konfitury, wyłożyć pozostałą część kremu). Przykryć ostatnim blatem i nasączyć go pozostałym ponczem.  Tort wstawić na chwile do lodówki.

Dekoracja:

Masę kajmakową utrzeć z masłem (sugeruję pominąć masło i udekorować górę samym kajmakiem!). Udekorować nią wierzch tortu wg uznania. Kremówkę ubić na sztywno, dodając cukier puder i śmietan-fix.  Posmarować nią boki tortu i  udekorować je posiekanymi migdałami, orzechami lub wiórkami czekolady. Smacznego 🙂

A to zdjęcie kazał zrobić mój mąż, który wciąż nie może się pogodzić z tym, że nie ma już dwójki z przodu i który zdecydowanie od 30, woli taką opcję: