Smażone zielone pomidory

Smażone zielone pomidory…powieść Fannie Flagg o tym tytule  oraz film nakręcony na jej podstawie należą do moich ulubionych. Nigdy jednak nie próbowałam tytułowej potrawy serwowanej przez główne bohaterki w ich kawiarni. Wstyd się przyznać, ale kiedyś myślałam, że to na pewno musi być jakaś inna odmiana pomidorów. Dopiero niedawno dowiedziałam się, że to po prostu zwykłe pomidory, tyle, że jeszcze niedojrzałe 😉 W niedzielę mój tata obdarował mnie sporą ilością pomidorów ze swojej działki. Były wśród nich i zielone. Nie miałam już więc wymówki i musiałam je wypróbować. Przepis zaczerpnęłam z książki, ale zmodyfikowałam go pod siebie. Wyszło smacznie. Pomidory te mają ciekawy, specyficzny smak. Są kwaskowate i z pewnością nie każdemu przypadną do gustu. Zjadłam kilka plasterków i miałam dość, więc rozumiem już, dlaczego w przepisie podanym w książce, zaznaczono przy składnikach: “Jeden średni zielony pomidor na osobę”. Więcej po prostu nie da się wg mnie zjeść 😉 Polecam jako ciekawostkę 😉

Składniki:

  • 1 średni zielony pomidor na osobę
  • sól, pieprz
  • tłuszcz z bekonu (dałam boczek)
  • biała mąka kukurydziana (zamieniłam na bułkę tartą)

Wykonanie:

Pomidory pokroić na plastry o grubości ok. pół centymetra. Posypać je solą, pieprzem i obtoczyć z obu stron w mące. Na patelni podsmażyć boczek. Na wytopionym tłuszczu smażyć pomidory, do momentu, aż będą zrumienione z obu stron. Smacznego 🙂

I kilka screenów z filmu: