Szarlotka spod samiuśkich Tater
Mamy jesień, więc musi być szarlotka. Dla mnie to obowiązkowa pozycja o tej porze roku. Tym razem skusiłam się na dobrze znaną w kulinarnej blogosferze szarlotkę tatrzańską. Przepis na nią znalazłam u Dorotus, ale jako pierwsza podała go Szelka na gazetowym forum. W szarlotce tej znajdziecie to co lubię w takich wypiekach najbardziej: minimum ciasta i maksimum owocowego nadzienia. Do jej zrobienia potrzeba ok. 3 kg jabłek! Jest trochę zabawy z ich krojeniem w cienkie plasterki, ale uwierzcie mi, warto się przemęczyć. Szarlotka jest naprawdę smaczna: kruche, idealne ciasto oraz gruba warstwa słodko-kwaśnych jabłek, cudownie pachnących cynamonem. Wszystko to przykryte kruszonką i cukrem pudrem. Elegancka, kusząca i dostojna. Ja zdecydowanie się w niej zakochałam. Moja córka również się nią zajadała. Mężowi smakowała jednak trochę mniej. Ocenił ją na 6/10 i powiedział, że dla niego była zbyt kwaśna i pozostaje wierny swojej ulubionej szarlotce z pianką. Cóż, wszystkim nie można dogodzić jednocześnie.
Jeśli jeszcze nie piekliście szarlotki spod samiuśkich Tater, gorąco Was do tego zachęcam. Nie zawiedziecie się 🙂
Składniki (blaszka 25 x 40 cm):
Ciasto:
- 500 g mąki pszennej np. krupczatki (u mnie 2/3 mąki krupczatki i 1/3 mąki tortowej)
- 250 g zimnego masła
- pół szklanki cukru pudru
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 żółtka
- 2 łyżki kwaśnej śmietany 18%
Dodatkowo:
- 2-3 kg jabłek (najlepsza będzie szara reneta lub antonówka; inne odmiany raczej się nie nadają)
- 2-3 łyżeczki cynamonu
- cukier do smaku (dałam 4 łyżki cukru pudru – dla mnie ilość była wystarczająca, ale mąż stwierdził, że szarlotka była zbyt kwaśna, więc można zwiększyć ilość wg własnego uznania)
- 3 łyżki bułki tartej
- cukier puder do dekoracji
Wykonanie:
Mąkę posiekać razem z zimnym masłem. Dodać żółtka, cukier puder, proszek do pieczenia i śmietanę. Zagnieść ciasto. Podzielić je na dwie nierówne części (1/3 i 2/3). Większą część rozwałkować i wylepić nią formę do ciasta, uprzednio wyłożoną papierem do pieczenia. Ponakłuwać widelcem i wstawić do lodówki na godzinę. Mniejszą część zawinąć w folię spożywczą i włożyć do zamrażarki.
W międzyczasie przygotować jabłka. Umyć je, obrać i pozbawić gniazd nasiennych. Podzielić na ćwiartki, a następnie pokroić w jak najcieńsze plasterki. Dodać do smaku cukru i cynamonu. Bardzo delikatnie wymieszać, uważając, aby nie połamać plastrów.
Schłodzone ciasto podpiec przez około 10-15 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Wyjąć je i posypać obficie bułką tartą, by pochłonęła nadmiar wilgoci z jabłek. Na to wyłożyć pokrojone jabłka. Docisnąć je i wyrównać. Na wierzch zetrzeć na tarce pozostałą część ciasta z zamrażarki. Piec około 1 godziny w temperaturze 160-180 stopni. Po wystudzeniu posypać cukrem pudrem. Smacznego 🙂